Drodzy Przyjaciele misji i misjonarzy.
To już kolejny raz przesyłam Państwu serdeczne pozdrowienia i garść refleksji związanych z moim pobytem w tym odległym zakątku świata. U nas w dalszym ciągu trwa zima, ludzie bardzo chorują na grypę, albowiem noce są bardzo zimne, a dni ciepłe, a nawet upalne. W miarę naszych możliwości śpieszymy ubogim mieszkańcom z pomocą, dzieląc się przede wszystkim żywnością, aby chociaż trochę ulżyć ich doli. Niedawno otrzymałyśmy bardzo dużą ilość chleba, a co za tym idzie mogłyśmy obdarować więcej osób. Z zadziwieniem i radością patrzyłam szczególnie na dzieci, które otrzymany kawałek brały i natychmiast zabierały się do jedzenia jakby była to najlepsza czekolada. Był to widok, który pewnie na długo pozostanie w mojej pamięci. To takie małe radości, a jednak bardzo ważne, bo dzięki nim wiele potrzebujących miało co zjeść….
Jednak dzisiaj w sposób szczególny chciałabym podzielić się przemyśleniami i faktami związanymi z emigracją naszych rodaków za ocean, a dokładnie do Argentyny. Wynika to m.in. z tego, że spotykam tutaj pamiątkowe tablice, nazwiska czy inne ślady świadczące o obecności Polaków. Jak wiemy dramatyczne losy naszej Ojczyzny doprowadziły do tego, że w XIX i XX w. miliony mieszkańców opuściło jej granice, aby szukać schronienia i lepszej przyszłości w innych krajach. Wielu z nich wyemigrowało wtedy do Argentyny, mając nadzieję, że pobyt na tak odległej ziemi jest tylko przejściowy. Z czasem jednak okazało się, że niemało z nich pozostało już na zawsze; Argentynę przyjęli jako swą nową ojczyznę, tworząc jej historię, kulturę i przyczyniając się do jej rozwoju. Historia polskich emigrantów to ogromne sukcesy, niepowodzenia, to też tragedie i tęsknota za krajem i bliskimi. To stawianie czoła niespotykanym dotąd tropikalnym chorobom, wysokie temperatury i ciężka praca, zwłaszcza na północy.
Z biegiem lat swoją posługę duszpasterską rozpoczęli w Argentynie także polscy misjonarze. Pragnę tutaj w sposób szczególny wspomnieć śp. ks. Andrzeja Kozioła, który w 1985 r. przybył do Tres Isletas i pracował jako proboszcz do 1997 r. Ks. Andrzej był wielkim przyjacielem i orędownikiem ludzi biednych. Na łamach Gazety Ustrońskiej z 9 lipca 2009 r. czytamy „posługa misyjna ks. Andrzeja (Zbigniewa) była służbą na rzecz człowieczeństwa tych, do których czuł się posłanym”. To właśnie ks. Andrzej jest budowniczym domu dla osób starszych „Dulce Hogar”, który teraz my, Siostry Córki Bożej Miłości prowadzimy. To wspaniałe dzieło jest miejscem godnego życia dla tych, którzy z różnych przyczyn w starczym wieku zostali bez dachu nad głową czy już schorowni stali się bezradni wobec biedy. Wielkim pragnieniem śp. ks. Andrzeja było, aby to jego dzieło kontynuowały Siostry z Polski i tak też się stało jedenaście lat temu.
Innym miejscem, które chwyta za serce i oczy kieruje ku Polsce to nasz parafialny kościół, Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Znajduje się w nim obraz Jezusa Miłosiernego, a także wizerunki św. Jana Pawła II i św. Faustyny wraz z relikwiami. (Niedawno zostały przywiezione również relikwie bł. Michała Sopoćki) No bo cóż piękniejszego można ofiarować tym, do których jesteśmy posłani! „Bo w miłosierdziu Boga świat znajdzie pokój, a człowiek szczęście!” (św. Jan Paweł II). Odczuwam ogromną wdzięczność wobec wspomnianego już śp. ks. Andrzeja Kozioła, także śp. ks. Henryka Pawełka i ks. Ireneusza Kliche (pochodzących z diec. katowickiej), którzy byli proboszczami w naszej parafii, w Tres Isletas. To dzięki ich staraniu kult Bożego Miłosierdzie dotarł do tej najuboższej prowincji Argentyny. Tak bardzo jest ono tutaj potrzebne pośród panującej nędzy i biedy. Doświadczenie MIŁOŚCI MIŁOSIERNEJ jest nieocenione, bo ono umacnia, leczy i daje nadzieję. W Dzienniczku św. Siostry Faustyny czytamy, że z Polski wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście Pana Jezusa… Jakże nieoceniona jest zasługa polskich misjonarzy i tych wszystkich, którzy nie szczędzą trudu, aby do każdego zakątka świata dotrzeć z orędziem Bożego Miłosierdzia! Bądźmy im za to wszyscy wdzięczni i pamiętajmy o nich w modlitwie, aby nigdy nie zabrakło im odwagi, poświęcenia i miłości w służbie drugiemu człowiekowi.
Drodzy Państwo, nieustannie mnie to zadziwia, a jednocześnie jest powodem dumy i radości, że Polska chociaż jest stosunkowo tak niewielkim krajem, to jednak znana jest prawie na całym świecie. Wszyscy w głębi serca wiemy dlaczego i bądźmy z tego dumni!!!
Bądźmy i my sami apostołami Bożego Miłosierdzia!!!
Serdecznie dziękuję i polecam się pamięci w modlitwie.
Bernarda Majda, FDC