Pozdrawiam wszystkich zainteresowanych tematem misji!

Jak to pisałem w ostatnim wpisie, od 8 sierpnia 2021 po prośbie Administratora Diecezji Goroka przebywam w parafii Tafeto. Co prawda nie jest to już ścisłe „ukrywanie się”, jednakże sytuacja jest jeszcze niewyjaśniona. Dobrą wiadomością może być fakt, że końcem sierpnia odzyskałem moje buty, ubrania i rzeczy, które były zamknięte na plebanii w Namta.

Papuaski ksiądz z Namta do dzisiaj nie podporządkował się zaleceniom władz Diecezji Goroka. Nie chce on oddać kluczy do plebanii, kluczy do auta diecezjalnego ani dokumentów parafialnych. Przy okazji podburza innych przeciwko Diecezji. Ludzie w parafii zostają już od ponad miesiąca bez sakramentów. Dodatkowo w kontekście tej sytuacji ostatnio wywiązały się Namta walki i zostało pobitych kilka osób, które następnie zostały zabrane do szpitala w Goroka. Sytuacja jest zatem nieprzewidywalna i nie wiadomo jak zostanie rozwiązana. Wydaje się, że wszyscy są bezradni wobec poczynań ks. Tomasza, papuaskiego księdza. Ten oczywiście nie jest również przychylny wobec mnie, bo w momencie kiedy go odsuwali od obowiązków parafialnych, ja tam byłem. Dlatego też nikt obecnie do tej parafii nie dojeżdża, aby pracować z ludźmi. Nie ma również niedzielnych Mszy. Kto wie, czy Diecezja ostatecznie nie będzie musiała zapłacić tutejszej policji (policja sama z siebie tutaj nic nie robi), aby zajęli się niepokornym Papuasem. 

Do Tafeto z kolei już wkrótce wraca ks. Krzysztof, który kończy rehabilitację w Polsce po zeszłorocznym wypadku na motocyklu. Dlatego też nie zostanę w tej parafii. W normalnej sytuacji nowoprzybyły misjonarz dostaje mianowanie na parafię po 3 miesiącach od przybycia i nauki tok pisin. W moim przypadku mija już prawie 5 miesięcy od przybycia do Papui i raczej na horyzoncie nie widać dla mnie parafii. Administrator powiedział mi, że jak już całkiem zakończą się problemy z papuaskim księdzem to pójdę do Namta. Kiedy to nastąpi oraz czy ludzie z tego powodu znowu nie będą walczyć, nie wiadomo. Jest zatem nad czym myśleć, czy przyjmować parafię po takich historiach. Czy przyjmować parafię Namta, kiedy można zobaczyć, że wszyscy księża Diecezji boją się tam jechać.

Tym czasem w Tafeto staram się wykonywać moje obowiązki jako ksiądz. Sprawuję Eucharystię, odwiedzam chorych, odprawiam pogrzeby oraz przygotowuję dzieci i młodzież do przyjęcia I Komunii Świętej oraz Bierzmowania. Jako, że w Goroka nie ma jeszcze mianowanego biskupa, końcem października ma przyjechać do nas biskup z sąsiedniej diecezji i wybierzmować młodzież wszystkich parafii (oczywiście oprócz młodzieży z Namta). Młodzież w tym dniu zgromadzi się w centrum młodzieżowym niedaleko lotniska w Goroka i tam zostanie udzielony ten sakrament.

Miałem również ostatnio okazję odwiedzić pewnego chorego w wiosce Andayufa. Okazało się, że od kilku lat nie przystępował do sakramentów, jego rodzina odeszła do innych kościołów. Był już tak słaby, że nie mógł chodzić. W tym trudnym okresie przypomniał sobie jednak o wierze katolickiej, w której został wychowany i poprosił o Spowiedź. Tydzień po moich odwiedzinach umarł. Pogrzeb odbył się obok jego domu, a pochówek w sąsiednim ogrodzie. Pan Bóg umie dotrzeć do człowieka nawet w ostatnim momencie życia.

Inną historią wartą wspomnienia jest pożegnanie pani Lucy. Lucy jako młoda dziewczyna przybyła wraz ze swoim mężem z innej prowincji do wioski Openga w parafii Tafeto. Tutaj wybudowali dom, uprawiali ogród. Po 40 latach osoby, które sprzedały im ziemię, umarły. Nowe pokolenie stwierdziło, że starsze już małżeństwo musi się wynieść, bo ziemia należy do nich. A jak chcą mieszkać, muszą znowu ją zakupić. Mąż Lucy zaprotestował, również z powodu biedy tej rodziny. W związku z tym został ciężko pobity i trafił do szpitala. Oto kolejny przykład papuaskiego „papagraun”. Z tego powodu raz po raz wybuchają w Papui bratobójcze walki. Mąż Lucy po wyjściu ze szpitala pojechał do prowincji, z której przybył, aby w wieku 70 lat zacząć budowę nowego domu. Jego żona była pewnej niedzieli na Mszy w Tafeto i została pożegnana przez wspólnotę katolicką. Na drogę daliśmy jej ok. 200 kina. Następnie dołączyła do swojego męża. 

Można zapytać, a co z ziemią, na której stoją kościoły i plebanie? W tym przypadku też nie brakuje sytuacji, że plemiona przychodzą i chcą zapłaty, mimo że ta została dokonana przed laty. Obecnie taka sytuacja ma miejsce w parafii Pundibasa we wschodniej części Diecezji. Jedno z plemion nachodzi proboszcza w dzień i w nocy, aby ten zapłacił. Nieistotne, że Kościół otworzył tam szpital, szkołę, stara się pomagać biednym i potrzebującym.  

W wielkim skrócie przedstawiam tych kilka sytuacji, aby podzielić się życiem misyjnym w Papui Nowej Gwinei. Chociaż pewne rzeczy wydają nam się nieprawdopodobnie, nie zapominajmy, że w naszej Diecezji chrześcijaństwo istnieje od ok. 70 lat. 

W oczekiwaniu na rozwój sytuacji polecam się modlitwie.