Na podstawie przeprowadzonego wywiadu z księdzem Mariuszem, chcemy przybliżyć Wam jego postać. Jego przygoda rozpoczęła się już w seminarium, kiedy to zainspirował się historiami poznawanych przez siebie misjonarzy, którzy przyjeżdżali z całego świata. W końcu w 2006 roku postanowił, że czas już podjąć ten decydujący krok i zacząć działać. Zwrócił się o pozwolenie do ks. Arcybiskupa, który kazał mu sporządzić listę miejsc, do których chciałby się udać. O dziwo, nie było w nich Kazachstanu- miejsca w którym ostatecznie znalazł się ksiądz Mariusz. Na decyzję miał wpływ pewien Kapłan z Kazachstanu, dzięki któremu cały wyjazd bardzo szybko udało się zorganizować.

„ Mam takie doświadczenie jadąc na misję, że to ja więcej otrzymałem niż dałem ”-ks. Mariusz Stawarz

Jadąc do Kazachstanu z każdym kilometrem mijanym w pociągu, wyobrażenia księdza Mariusza o tym miejscu ulegały zmianie. W jego wyobrażeniu Kazachstan był bezkresną krainą Sawanny i drzew, jak się okazało, jest tam płasko, nie ma drzew a trawa jest bardzo niska. Jednym słowem było to wielkie rozczarowanie, ale każdy medal ma dwie strony, bo w tej podróży księdza Mariusza nie zaskoczyła tylko przyroda tego miejsca, ale zaskoczyli go przede wszystkim ludzie. Była to całkiem inna podróż niż te, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Ludzie nie czytali książek, nie słuchali muzyki, nie patrzyli w okno. Ale stworzyli wspólnotę towarzyszy podróży! Osoby które wiozły jedzenie dzieliły się tym co miały, rozmawiały, były niesamowicie otwarte i skłonne do rozmowy. Przeżyciem dla nich jest rozmowa z kimś obcym, chcą o nim wszystko wiedzieć. Zaczyna się wtedy rozwijać rozmowa, „kim jesteś? Co to ksiądz?” Pytań i dociekań jest naprawdę mnóstwo. Jest to też pewna okazja do ewangelizacji, która dzieje się samoczynnie- po prostu przez rozmowę, która jest prowadzona jak dialog, a nie monolog.

Praca w Kazachstanie i w Polsce ma wiele podobieństw”

Warto wspomnieć o tym, że większość księży pracujących w Kazachstanie jest polskiego pochodzenia. Wiąże się z tym fakt, że styl Polskiego duszpasterstwa został tam przeniesiony. Ale co również ważne, wierni którym ksiądz Mariusz posługuje to często ludzie polskiego pochodzenia, którzy zachowali pewną mentalność i tradycje jeszcze z czasów zsyłek do Kazachstanu z 36 roku. Nabożeństwa są praktycznie takie same jak w Polsce, jedyną różnicą jest liczba wiernych, których w Kazachstanie jest zdecydowanie mniej. Kazachstan jest dziewięć razy większy niż Polska, i zamieszkuje go około szesnastu milionów mieszkańców. Niestety, odległości między parafiami są bardzo duże. W jednej parafii znajduje się nawet kilka punktów do których trzeba dojechać. Rozległe terytorium sprawia, że nie zawsze dostanie się do wiernych jest możliwe. A same podróże zabierają mnóstwo energii i siły. Największymi barierami dojazdów są przede wszystkim warunki atmosferyczne, a dokładnie zima i lato. W zimie w Kazachstanie temperatura spada do nawet -40 stopni Celsjusza. Dlatego ze względów bezpieczeństwa podróżuje się tam tylko do -30 stopni, aby uniknąć sytuacji zatonięcia w śniegu i zamarznięcia, co już się tam niestety zdarzało. Lato również jest bardzo ciężkie dla misji w Kazachstanie, temperatura sięga wtedy nawet +40 stopni, a upał jak wszyscy wiemy potrafi powodować różne krytyczne sytuację. Trzeba pamiętać również o tym, że pogoda również wpływa na wiernych, którzy po prostu też mogą wtedy nie przyjść ze względu na własne zdrowie i bezpieczeństwo.

Odwiedzenie tych miejscowości wiązało się z tym, że pewien rytm naszego duszpasterstwa  wyznaczały też krowy.” ”-ks. Mariusz Stawarz

 

Może wydawać się nam to dziwne, ale w Kazachstanie tak właśnie funkcjonują ludzie. Bardzo wielu wiernych utrzymuje się tam z prowadzenia gospodarstwa rolnego. Ich wolny czas wyznaczały te pory dnia, kiedy krowy były wydojone i wyprowadzone z powrotem na pastwisko. Misjonarze w Kazachstanie wiedzą, że godzinami do spotkania z wiernymi są godziny popołudniowe, czyli tak mniej więcej od godziny trzeciej do godziny szóstej. Spotkania z wiernymi to nie tylko msza święta. Jest tam prowadzona katecheza, formacja, przygotowanie do liturgii, śpiew i spowiedź. Po spotkaniu z Jezusem, następowało spotkanie z człowiekiem, które jest dla wiernych równie ważne. Mogą wtedy porozmawiać o codziennych troskach i problemach, a otrzymać wsparcie i nadzieję.

Kiedyś odwiedziłem taką swoją parafiankę, starszą babcie. Bardzo ciekawa jest jej historia. Ona przyjechała do Kazachstanu z Ukrainy. Często opowiadała o tym, jak przeżyła wojnę na Ukrainie. Była sama. Ojciec był Ukraińcem, mama była Polką. Przed wojną były takie zasady, że dzieci były wychowywane w religii ojca, więc ta polskość i katolicyzm trochę był na boku. Ona  trochę wiedziała kim jest mama z pochodzenia i gdzieś tam do niej to dochodziło. Z  tą panią już świętej pamięci kojarzą się dwie takie bardzo ciekawe sytuacje.

Raz kiedy już nie mogła przychodzić do kaplicy przyjechałem do niej z Komunią Świętą z Panem Jezusem. To co mnie wtedy tak jakoś zszokowało pozytywnie to to,  że ona na stole miała Pismo Święte po rosyjsku i po polsku. W pewnym momencie ona mówi tak do mnie: „Ojcze tutaj czytam Pismo Święte i po polsku i po rosyjsku i wydaje mi się że tam pewien fragment lepiej jest przetłumaczony po polsku, głębiej przekazuje nam treść”.  Dla mnie było takim ciekawym doświadczeniem, że prosta wiejska kobieta tak wgłębiała się w Pismo Święte i czytała je i rozmyślała. Innym takim doświadczeniem, z tą kobietą było to jak kiedyś jechałem z miasta i przejeżdżałem przez tą miejscowość. Ona już leżała, ciężej ze zdrowiem było u niej. Myślę zajadę i odwiedzę ją po drodze. Ona mówi: „A Jezusa przywiozłeś?” No ja mówię, że nie, jadę z miasta, więc nie brałem Komunii Świętej. Ona mi mówi tak:  „Bez Jezusa do mnie nie przyjeżdżaj”. To było takie bardzo ciekawe, głębokie doświadczenie. Bo ksiądz właśnie zawsze powinien Jezusa przywozić czy to właśnie Pana Jezusa w Komunii Świętej czy po prostu zawsze w swoim sercu, swoją obecnością. Myślę, że to była taka lekcja. Ciągle to pytanie gdzieś tam się pojawia „czy wieziesz ze sobą Jezusa”? To było bardzo ciekawe, głębokie doświadczenie właśnie związane z tą kobietą.

Innym takim ciekawym też doświadczeniem było, kiedy wracając z jednej wioski zabłądziliśmy. Po prostu w stepie zimą. I to bardzo ciekawe, że na swoim terenie, na swoim podwórku można było zbłądzić. Przenoszę to na taką płaszczyznę duchową, że czasem jesteśmy tacy pewni tego wszystkiego co czynimy, co robimy, a możemy zbłądzić. I to było szokujące dla mnie wydarzenie. Jak? Gdzie ja jestem? Jak się później okazało byłem niedaleko. Po rosyjsku zaczynam kogoś pytać o drogę, nikt mi nie umie odpowiedzieć, nie było nawigacji, więc jedynym sposobem powrotu było dowiedzenie się od kogoś którędy jechać. Na szczęście był pierwszy śnieg i zobaczyłem ślady samochodu i po tych śladach myślę gdzieś tam dojadę. Dojechałem do drogi i okazało się, że byłem tak niedaleko, 100 m od wioski, a można było po prostu zbłądzić i stracić orientację.” ”-ks. Mariusz Stawarz

Przebywając z tymi ludźmi i poznając ich zwyczaje, widzi się również ich problemy. Ksiądz Mariusz podaje, że jedną z największych trudności jest znalezienie dobrze płatnej pracy. Nierzadko zdarzają się sytuacje, gdzie za wykonaną pracę ludzie nie otrzymują zapłaty, lub jest ona wstrzymywana bądź opóźniana. Dlatego bardzo często tym ludziom brakuje pieniędzy na bieżące wydatki. Niestety, rynek pracy jest tam bardzo kiepski, a mówiąc ściślej- nie ma tam zbyt wielu miejsc pracy. Inaczej wygląda sytuacja w miastach, gdzie pracy jest więcej, ale niestety, koszty utrzymania również są wyższe.

            Sytuacje niektórych mieszkańców może poprawić nowy projekt prowadzony przez księdza Mariusza, a jest nim budowa Domu pielgrzyma, w którą mogą się zaangażować. Dom ten powstaje w Oziornoje. Miejscowość ta jest związana z przesiedleniami Polaków do Kazachstanu i dosyć znanym cudem ryb. Wiosną,  z pośniegowych wód pojawiło się jezioro, zamieszkiwane przez liczne ławice ryb, które pozwoliły w tym czasie ludziom przeżyć. Będzie można tam przyjmować pielgrzymów z Kazachstanu ale również zza granicy.

Zachęcamy wszystkich do wsparcia misyjnej podróży księdza Mariusza, na którą można wpłacać przez stronę internetową misjeprzemyskie.pl lub przez numer konta podany na stronie Fundacji Pro Spe z dopiskiem: ksiądz Mariusz Stawarz Kazachstan.

 

„Bardzo serdecznie dziękuję wszystkim, którzy wspierają mnie do tej pory i przekazują różne ofiary materialne pieniężne, ale też tych wszystkim tym wszystkim, którzy modlą się w intencji mojej osoby, w intencji misji w Kazachstanie i ofiarują swoje cierpienie, swoje trudności
w naszych intencjach. Wszystkim serdecznie Bóg zapłać i zapraszam do odwiedzania nas
w Kazachstanie. Myślę, że taka możliwość pojawi się gdy wszystkie te trudności zewnętrzne, których świadkami jesteśmy obecnie miną. Zapraszam, z Panem Bogiem.”-
ks. Mariusz Stawarz