Jak to już wcześniej wspominałem, w Diecezji Kundiawa oprócz bycia proboszczem na dwóch parafiach, pełnię także funkcję diecezjalnego duszpasterza dzieci oraz prowincjalnego kapelana więzienia. A zaczęło się tak…
Jeśli chodzi o dzieci, w lutym 2023 roku bp Paul Sundu wysłał mnie na spotkanie Papieskich Dzieł Misyjnych w Madang na wybrzeżu Papui-Nowej Gwinei. Spotkanie zgromadziło reprezentantów z każdej diecezji Rajskiej Wyspy, a prowadził je delegat z Watykanu. Głównym celem spotkania było poszerzenie wiedzy na temat działalności bł. Pauliny Jaricot oraz misyjnego dzieła dzieci (Missionary Childhood). Przy tej samej okazji uczestniczyłem w kursie, który był poświęcony pisaniu projektów misyjnych do Papieskich Dzieł Misyjnych w Rzymie skupionych na formacji i edukacji dzieci. Po powrocie do Diecezji Kundiawa biskup poprosił mnie o napisanie kilku projektów poświęconych dzieciom. W tym samym czasie, będąc w Koge, zainicjowałem Missionary Childhood w parafii. W międzyczasie poszukałem kilka młodych osób, które pomagałyby mi prowadzić spotkania dla dzieci. Przez kilka weekendów studiowaliśmy materiały poświęcone życiu bł. Pauliny i jej dziełu. Kiedy już zaznajomiliśmy się z tematem, zaczęliśmy gromadzić dzieci. Spotkania w ramach tego stowarzyszenia mają cykl 4 spotkań w miesiącu, podczas których dzieci poznają Biblię, życie świętych, wykonują jakiś czyn miłosierdzia względem potrzebujących, ale i także znajdują czas na zabawę. W styczniu 2024 trafiłem do nowej parafii i w tym samym czasie biskup poprosił mnie, abym spróbował dzieło misyjne dzieci przenieść na całą diecezję. Wpisuje się to w program duszpasterski Papui-Nowej Gwinei, który jest poświęcony dzieciom. Biskupi papuascy zauważyli bowiem, że w Kościele mamy co raz więcej starszych osób i gdzieś zatraciło się przekazywanie wiary młodemu pokoleniu. Stąd nadzieja na rozwój misyjnych ruchów dzieci.
Parafia Kerowagi to dla mnie nowa okazja, aby propagować dzieło misyjne dzieci. W Koge znalazło się kilka chętnych osób, które w dalszym ciągu chcą kontynuować pracę z dziećmi w ramach stowarzyszenia misyjnego dzieci. W nowej parafii znalazłem już pomocników do pracy z dziećmi i może akurat stąd wyjdzie iskra, która da nowy impuls do pracy z dziećmi w Diecezji Kundiawa. W Kerowagi mamy budynki centrum pastoralnego, które zbudowali przed laty Niemcy, ale z powodu braku zainteresowania, znajdują się one w ruinie. Myślę, że to dobry pomysł, aby odnowić te istniejące budynki i stworzyć dla dzieci nie tylko z parafii, ale i z całej Diecezji, miejsce, gdzie mogłyby zdobywać wiedzę, planować aktywności duszpasterskie oraz angażować się w duchowy rozwój Diecezji. Zapraszam do współpracy wszystkich zainteresowanych z Polski. Czasami wystarczy tylko w ramach wizy turystycznej przyjechać na miesiąc i pobyć z tymi dziećmi. Dla Polaków będzie to miesiąc, a dla tych dzieci będzie to w pamięci przez całe życie. Częstokroć także dla papuaskich dzieci parafia to azyl bezpieczeństwa. W domu, klanie doświadczają oni różnych form przemocy, a tutaj mogą doświadczyć pokoju i radości. W końcu misje to nie tylko uczenie o Jezusie, ale pokazywanie młodemu pokoleniu, że życie wolne od przemocy, agresji, wykorzystania, oszukiwania innych jest możliwe. Wspólnym wysiłkiem możemy poprawić los ludzi w Papui-Nowej Gwinei.
Z kolei jeśli chodzi o prowincjalne więzienie, znajduje się ono na terenie parafii Kerowagi w wiosce Barawagi. Bycie kapelanem w Papui-Nowej Gwinei zasadniczo różni się od bycia kapelanem w Polsce. Przede wszystkim nikt mnie tam nie zatrudnia i mi za to nie płaci. Więźniów, a także pracowników więzienia, odwiedzam w ramach mojego miesięcznego planu duszpasterskiego, w którym znajduje się moich 14 wiosek dojazdowych. Barawagi znajduje się około 2 km od mojego domu w Kerowagi. Znajdują się tam więźniowie skazani za różne przestępstwa, np. morderstwa, gwałty, kradzieże, walki plemienne, zabijanie czarownic. Od razu warto zauważyć, że w Papui-Nowej Gwinei większość takich przestępstw uchodzi Papuasom na sucho. Pamiętam jak w Koge pewien mężczyzna zgwałcił 12-latkę i wszystko skończyło się na podarowaniu ojcu dziewczynki dwóch świń. Czy też znam pewnego Michael’a z wioski Silma, któremu ludzie spalili za rzekome czary żonę. Nie poszli do więzienia, ponieważ wioska wyciszyła sprawę i podarowała mężowi kobiety kilka świń jako odszkodowanie. Możemy zatem powiedzieć, że ci nieszczęśliwcy w więzieniu mieli pecha… nikt z wioski nie zapłacił za nich odszkodowania.
Tak czy inaczej wśród skazanych są katolicy, którzy żałują swojego postępowania. Jako że jestem tu od niedawna, mam niewielkie doświadczenie z więzieniem, ale już mogłem doświadczyć rozmów i spowiedzi z tymi ludźmi, którzy w szczegółach opowiadali jakiej zbrodni się dopuścili, a potem płakali, bo otrzymali przebaczenie od Boga. Więzienie to dla mnie taki dowód, że niespokojne jest serce człowieka dopóki nie spocznie w Bogu. Bo to nie tylko więźniowie z Barawagi przeżywają swoje nawrócenia. Pamiętam pewnego mężczyznę, który odwiedził mnie w Koge. Pewnego razu po pijaku zabił on dziecko. Trafił do więzienia w Barawagi i po jakimś czasie zdołał z niego uciec (miał szczęście, ponieważ normalnie strażnicy strzelają do uciekinierów, aby zabić). Przez kilka miesięcy ukrywał się w lesie, ale z powodu wyrzutów sumienia planował samobójstwo. Ktoś mu doradził, aby odwiedził patera Łukasza. Faktycznie człowiek ten wyszedł z lasu, zapukał do moich drzwi i po rozmowie oraz spowiedzi, odszedł odmieniony. Nie wiem, co się z nim stało potem, bo go już nie spotkałem, ale takie wydarzenia pokazują mi, jak wielką moc ma Miłosierdzie Boże. Papież Franciszek często powtarza, abyśmy nie stawiali tam Bożemu Miłosierdziu. Myślę, że ktokolwiek był kiedyś na misjach, rozumie o co chodzi Papieżowi. My kapłani nie jesteśmy sędziami, ale tylko dawcami miłosierdzia dla tych, którzy o to proszą.
Tak mniej więcej w wielkim skrócie wygląda moja historia zostania duszpasterzem dzieci oraz kapelanem prowincjalnego więzienia w Papui-Nowej Gwinei.