Czerwiec i lipiec w Diecezji Kundiawa w Papui-Nowej Gwinei obfitował w różnego rodzaju wydarzenia duszpasterskie. Niestety, również w tym czasie przeżyliśmy tragedię. Otóż początkiem czerwca jeden z naszych lokalnych księży, wracając do swojej parafii Gogme potrącił o zmroku miejscowego pijaka i narkomana. Kiedy zatrzymał się, aby sprawdzić co się stało i ewentualnie pomóc poszkodowanemu, został zaatakowany przez znajdujących się na drodze ludzi. Został tak dotkliwie pocięty maczetami, że w krótkim czasie zmarł. Samochód diecezjalny, którym się poruszał, został spalony.
Jako że tragedia ta dotknęła nie tylko Kościół katolicki w naszej Diecezji, ale również okoliczne plemiona, przez kilka dni w okolicy trwały napięcia, w wyniku których zostało spalonych wiele papuaskich chat. Policja, mimo że otrzymała pieniądze za uspokojenie sytuacji, przez długi czas bała się reagować. W końcu również policjanci mogliby zostać poszkodowani. Ostatecznie, widząc bezradność stróżów prawa, nasz biskup wybrał się do rodziny zmarłego księdza i poprosił ich o wstrzymanie się z zemstą. Nie było to łatwe, ale walki zostały zatrzymane. Dzięki temu pogrzeb mógł odbył się w spokojnej atmosferze. Jeśli chodzi o morderców księdza, ci do dzisiaj są na wolności. Tak to już jest w Papui-Nowej Gwinei, że plemiona nie wydają swoich, nawet jeśli ci popełniają duże przestępstwa.
Sytuacja z zamordowanym księdzem przypomina mi ostrzeżenia, jakie otrzymałem zaraz po przylocie na Rajską Wyspę. Starsi misjonarze mówili wtedy, że jeśli cokolwiek przydarzy mi się na papuaskiej drodze, nie wolno mi się zatrzymywać. Rozwiązaniem jest zawsze jak najszybsze udanie się na pobliski komisariat policji. Istnieje nadzieja, że wrogo nastawieni ludzie przestraszą się broni palnej i poczekają na rozwiązania prawne. W czasie wypadków bowiem Papuasi są nieobliczalni i zawsze kierują się zasadą oko za oko, ząb za ząb. Tak samo bywa w sytuacji mniejszych wypadków. Jeśli miałbym stłuczkę na drodze, znajdujący się przy drodze ludzie najczęściej od razu biegną, aby zabrać z samochodu co się da. Bywa, że odkręcają koła, aby je potem sprzedać na miejscowym bazarku. Taką sytuację miał przed kilku miesiącami inny polski misjonarz, który szybko powiadomił policję i dzięki temu stracił jedynie dwa koła ze swojego misyjnego samochodu. W przypadku duzych ciężarówek, które rozwożą towary do miejskich sklepów, w czasie zdarzenia drogowego wszystko jest rozkradane. To też pokazuje na jakim etapie chrześcijaństwa są Papuasi.
Po tych smutnych wydarzeniach w lipcu w mojej parafii na jednej z moich wiosek dojazdowych obchodziliśmy odpust ku czci św. Tomasza. Przy tej okazji świętowaliśmy także ukończenie projektu budowlano-remontowego. Do Kerowagi Town przyjechał nasz biskup Paul Sundu, który nie tylko poświęcił ukończone dzieło, ale również udzielił sakramentu bierzmowania miejscowej młodzieży. Po zakończonych uroczystościach wszyscy zasiedli do wspólnego obiadu, którym była pieczona w ziemi świnia.
Kilka dni po odpuście wyleciałem do Polski na wakacje. Klucze do plebanii w Kerowagi oddałem biskupowi, który będzie mnie zastępował podczas mojej nieobecności.
Ks. Łukasz Hołub – misjonarz w Papui Nowej Gwinei
Dane do przelewu krajowego:
PLN: 74 1140 1225 0000 2343 2600 1001
Dane do przelewu:
Fundacja Pro Spe
ul. S. Jabłońskiego 7/7, 35-068 Rzeszów
tytuł przelewu „Darowizna ks. Łukasz Hołub Papua„
Dane do przelewu zagranicznego:
EUR: PL47 1140 1225 0000 2343 2600 1002
USD: PL20 1140 1225 0000 2343 2600 1003
GBP: PL90 1140 1225 0000 2343 2600 1004
AUD: PL63 1140 1225 0000 2343 2600 1005
Dane do przelewu:
Fundacja Pro Spe
ul. S. Jabłońskiego 7/7, 35-068 Rzeszów
tytuł przelewu „Darowizna ks. Łukasz Hołub Papua„
kod BIC/SWIFT mBanku: BREXPLPWRZE
Nazwa i adres banku odbiorcy przelewu:
mBank S.A. ul. Prosta 18, 00-850 Warszawa
SORT CODE/numer rozliczeniowy – 11402004
W razie pytań lub problemów prosimy o kontakt na numer telefonu: 797 555 501