Listopadowa zaduma i skupienie, cisza i modlitewny nastrój, odwiedzanie cmentarzy, które w tych dniach przemieniają się w kolorowe ogrody pełne życia, piękne chryzantemy i palące się znicze… Smutek i nostalgia, a może ból rozstania z kimś najbliższym rozświetlone blaskiem Zmartwychwstania i nadzieją życia wiecznego.

To doświadczenie każdego z nas żyjącego w tradycji i zwyczajach Kościoła w Polsce. Taka perspektywa zmienia się radykalnie w rzeczywistości misyjnej, gdzie lokalne zwyczaje i tradycje pomieszane z synkretyzmem i głębokim pogaństwem. W andyjskiej kulturze i mentalności rytm życia i śmierci, rytm przemijania, często dalekie jest od chrześcijańskiego rozumienia prawd wiary o przemijaniu i życiu wiecznym. Dla większości mieszkańców Andów przemijanie połączone jest z celebrowaniem nie życia ale śmierci, a wszystko kończy się na ziemskim pochowku i grobie, w którym kończy się wszystko. W dosłownym tego słowa znaczeniu, dla miejscowej ludności życie kończy się w „Wielki Piątek”, śmiercią i pogrzebem Chrystusa. W ewangelizacji – i tak jest do dnia dzisiejszego – zabrakło jednego kroku dalej, tzn. ku Życiu i ku Zmartwychwstaniu (może właśnie dlatego w Wielki Piątek kościół jest wypełniony po brzegi. Bardzo lubię uczestniczyć w pogrzebie Jezusa.

Miejscowe wierzenia.

Jednak już następnego dnia podczas Liturgii Paschalnej i w Niedziele Zmartwychwstania świątynie są prawie puste. Na mszy Św. jest zaledwie kilka osób. To tylko osobiste spostrzeżenia). Mieszkańcy Andów wierząc w istnienie duszy, maja bardzo specyficzne rozumienia życia wiecznego. Składają ofiary nie za zmarłych ale dla zmarłych wspominając ich ziemskie życie. W takim właśnie kontekście chciałbym podzielić się doświadczeniem przezywania Uroczystości Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego w peruwiańskich Andach.

WIARA CZY SYNKRETYZM RELIGIJNY?

Po trzech latach pandemii, na nowo otwarto cmentarze, a mieszkańcy wioski ponownie mogli dać upust swoim lokalnym zwyczajom i tradycjom. Mogłem przeżyć kolejną Uroczystość Wszystkich Świętych pełną synkretyzmu, zwyczajów i lokalnych tradycji naznaczonych elementami pogańskimi. Celebracje Wspomnienia Wiernych Zmarłych w tutejszej, jakże innej scenerii i rzeczywistości, nie mają absolutnie nic wspólnego z naszą polską pobożnością i modlitwą za zmarłych. Wiara w sprawy ostateczne (śmierć, pogrzeb, życie wieczne po śmierci), daleka od eschatologii katolickiej, pełna jest mitów, przesądów, zabobon, czarów, magii czy okultyzmu. Na bazie pierwotnego pogaństwa (które nie zostało wcześniej zewangelizowane), wyrasta pogaństwo współczesne (jak halloween, kult śmierci). W takiej sytuacji jest niezwykle trudno „przedrzeć się” z Ewangelia przez barierę tutejszych wierzeń.

DZWONY I PADAJĄCY DESZCZ

W andyjskiej kulturze i mentalności Uroczystość Wszystkich Świętych (1 listopada) prawie nie istnieje. Msze święte odprawiłem z garstka wiernych. Dla większości mieszkańców wszystko rozpoczyna się w nocy z 1 na 2 listopada kultem śmierci. W andyjskiej rzeczywistości cmentarz nie jest miejscem kultu zmarłych, ale zwykłym miejscem pochowku. W ciągu roku cmentarza nikt nie odwiedza, nikt o cmentarz się nie troszczy. Lokalne cmentarze w ciągu roku przypominają wielkie śmietniska. Ta sytuacja zmienia się jednak raz w roku, tzn. 2 listopada. W tym dniu, zgodnie w lokalną tradycja, pierwszym i najważniejszym „obrzędem” jest dzwonienie dzwonami w kościele. Od wczesnych godzin porannych każda rodzina usiłuje dostać się do kościelnej dzwonnicy, aby zadzwonić dzwonami, a tym samym wspomnieć zmarłych z rodziny. Wierzą i są przekonani,wraz z dźwiękiem dzwonów dusze unoszą się ku niebu. Zatem to co je „zbawia” nie jest modlitwa
czy Msza Św. w intencji zmarłych, ale dzwony.

„Tunczi”.

O wiele bardziej posunięci w swych wierzeniach są mieszkańcy amazońskiej dżungli. Otóż, dusze zmarłych nazywane tunchi (ludzie się ich panicznie boją), schodzą na ziemie w nocy wraz z padającym deszczem. Z kolejnym deszczem wracają w zaświaty. Zatem pojawia się problem, kiedy nie pada 1 czy 2 listopada, bo dusze nie mogą zejść na ziemie. Ludzie czekają na deszcz. Problem jeszcze większy pojawia się, kiedy pada 1 listopada i dusze
zejdą na ziemie, a później nie pada i nie mają jak wrócić. Jest to poważny problem; ludzie nie wiedzą co robić, bo dusze zmarłych krążą i błąkają się po ziemi. Oto cała amazońska kosmologia i andyjski świat wierzeń.

CMENTARNE ŚWIĘTOWANIE

Po zadzwonieniu dzwonami kościoła, cala rodzina udaje się na cmentarz zabierając ze sobą rzeczy osobiste zmarłego (ubrania, zdjęcia, rzeczy które używał). Ponadto na cmentarz zabierają ogromne ilości jedzenia i picia, które za życia lubił zmarły. Pośród napojów, rodzina przynosi na cmentarz ogromne ilości alkoholu (piwo, lokalny napój chicha czy inne napoje alkoholowe). Gdyby ktoś nie przyniósł jedzenia z domu, przy wejściu na cmentarz może kupić wszystko (najróżniejsze dania, skrzynki piwa, napoje gazowane, etc). Cale jadło składane jest na grobie. Zaczyna się rodzinna biesiada. Spożywane napoje (również te alkoholowe) dzielone są na pół ze zmarłymi. Polowe wypija członek rodziny, druga polowa wylewa się na grób zmarłego. Do tego dochodzi muzyka, śpiew i… w godzinach popołudniowych, kiedy rodzina jest już wystarczająca „wesoła” pojawiają się tańce. Świętowanie trwa przez cala noc. Tragicznym zakończeniem całego świętowania jest niewyobrażalne pijaństwo. Cmentarz i jego otoczenie zamieniają się w góry śmieci, butelek po alkoholu, butelek plastikowych po napojach, plastikowe talerze, sztućce po jedzeniu. Oto smutna i bolesna rzeczywistość andyjskiego świętowania.

Danie na Dzień Zaduszny

Jednym z dań przygotowywanych na Dzień Zaduszny jest wawa (tantawawas – w lokalnym języku quechua), to znaczy „chleb zmarłych” (pan de los muertos). Z pszennej maki wypiekany jest chleb w kształcie ludzkiego ciała, następnie jest ozdabiany. Często wmiejscu twarzy umiejscawia się zdjęcie zmarłego. Chleb zmarłych ozdabiany jest słodyczami.

MUCHY

Kolejnym, całkowicie pogańskim wierzeniem jest przekonanie, że dusze przychodzące w dniu Zadusznym pojawiają się pod postacią much. Z tego powodu w domach przygotowuje się suto zastawione stoły z wszystkimi pokarmami, które spożywał zmarły. Przylatujące muchy to uosobienie dusz zmarłych, które posilają się przygotowanym posiłkiem. W ciągu dnia przygotowane na stole dania są pełne much. Wieczorem, wraz z zachodem słońca muchy znikają, to znak ze dusze zmarłych – syte i najedzone – odeszły. Wówczas do stołu zasiada rodzina. Padre – wyznaje jedna z parafianek, tak nas uczono przez cale życie, dlatego tak wierzymy. Nigdy nikt nam nie wyjaśnił na czym polega prawdziwy kult zmarłych.

STRACH I LĘK PRZED ŚMIERCIĄ

Mieszkańcy Andów, zgodnie z przekonaniami i mentalnością, na temat śmierci i życia po śmierci patrzą bardzo negatywnie tzn. z lękiem i ze strachem. Do tego dochodzą czary, magia i działalność czarowników i szamanów. Ponadto działające sekty, które odrzucają całkowicie kult zmarłych i modlitwę za dusze. W konsekwencji ludzie bardzo boją się dusz zmarłych i cmentarza. Jak wspomniaęem wcześniej, cmentarz na wiosce to zwykły opuszczony teren na którym chowa się zmarłych. W ciągu roku to teren opuszczony, zarośnięty i zaniedbany, tutaj nikt się nie troszczy o groby. Nie ma tutaj ani kultu zmarłych, ani sacrum cmentarza.

Z EWANGELIĄ W PERUWIAŃSKICH ANDACH

Przeżywanie lokalnych wierzeń, tradycji i zwyczajów, uświadamia nam misjonarzom, jak bardzo potrzebna jest ewangelizacja na tych terenach; jak głęboko misyjne są andyjskie wspólnoty. Wierzą często po omacku wyznając swoje przekonania, zwyczaje i tradycje, jednak tak często dalekie od Chrystusowej Ewangelii. Tutejsza andyjska ludność, pomimo pięciu wieków ewangelizacji, zatrzymała się na wymiarze ziemskim ludzkiego przemijania, tj. na śmierci, grobie, pochówku i związanym z tym zwyczajami. Dziś, owe zwyczaje i przekonania potrzeba rozświetlić światłem Chrystusa Zamatrwychwstałego, światłem nadziei w życie wieczne i nieśmiertelności. Oto ogromna praca i wyzwanie jaki staje przed Kościołem w peruwiańskich Andach.

Wypominki w Peru

Od kilku lat posługując w tutejszych wspólnotach, usiłujemy ukazać pozytywne i pełne nadziei spojrzenie na przeżywane tajemnice. Wcześniej nie było tutaj żadnych celebracji za dusze zmarłych. Zatem zapraszamy ludzi do kościoła na Msze św. Zaproponowałem, aby na kartkach wypisali imiona zmarłych, za których będziemy się modlić głośno. I to się im spodobało. Przyszło więcej ludzi niż w niedzielę. Zrobiliśmy swoiste Wypominki czytając imiona zmarłych. Po Mszy św. w procesji udajemy się na cmentarz. Całkowita nowość dla nich. Po drodze odmawiamy Różaniec. Na cmentarzu Msza Święta, a po niej po raz kolejny czytamy imiona zmarłych. Następnie procesja po cmentarzu i (ryt najważniejszy): kropienie grobów wodą święconą. Cmentarz i groby, śmierć, przemijanie i życie wieczne, kult zmarłych,a przede wszystkim wiara w Zmartwychwstanie i w życie wieczne to praca, która jest przed nami.

Z Peru – ks. Jacek Z.

Zapraszam do czytania innych moich artykułów i odwiedzenia strony Fundacji Pro Spe.